No właśnie... Te moje mądrości coraz częściej obracają się przeciwko mnie.
Dziś poszłam do kwiaciarni po kwiatki na Dzień Matki. Wróciłam do domu z wiecheciem frezji i stwierdziłam, że pani nieładnie mi to zrobiła. Po kilku próbach bezinwazyjnego udoskonalenia bukietu rozwiązałam go i próbowałam poskładać go do kupy na nowo.
Efekt? Frezje wysokości 10 cm, które można wsadzić do szklanki a nie do wazonu, usyfiona kanapa i minus 30 zł, bo takiego "bukietu" mamie nie dam.
Moje zdolności manualne nie sięgają kwiatów ciętych.
0 komentarze:
Prześlij komentarz