środa, 26 maja 2010

Być mądrzejszym od kwiaciarki


No właśnie... Te moje mądrości coraz częściej obracają się przeciwko mnie.
Dziś poszłam do kwiaciarni po kwiatki na Dzień Matki. Wróciłam do domu z wiecheciem frezji i stwierdziłam, że pani nieładnie mi to zrobiła. Po kilku próbach bezinwazyjnego udoskonalenia bukietu rozwiązałam go i próbowałam poskładać go do kupy na nowo.
Efekt? Frezje wysokości 10 cm, które można wsadzić do szklanki a nie do wazonu, usyfiona kanapa i minus 30 zł, bo takiego "bukietu" mamie nie dam.
Moje zdolności manualne nie sięgają kwiatów ciętych.

poniedziałek, 24 maja 2010

Nietypowo ślubnie


W sobotę opiekowałam się Bartusiem, gdy jego rodzice poszli na ślub. Bałam się jak nie wiem co zostać z nim sama, ale okazało się że chyba mnie lubi i nie jest to takie trudne. Nawet się do mnie uśmiechał :).
Odnośnie ślubu - Pan Młody ma dość nietypowe hobby - interesuje się życiem jeży. Dlatego dostali na auto taką dekorację zamiast kwiatków :). Jeżu na żywo był super, na zdjęciu stracił nieco uroku.

A tak wygląda mój kochany bratanek śpiący w Pandzie :).


środa, 19 maja 2010

Powódź


W poniedziałek rano Tomek zastanawiał się gdzie coś kapie. Sprawdził krany, po czym stwierdził, że to gdzieś w rynnie albo na balkonie. Panika ogarnęła nas dopiero gdy wdepnełam w mokre w drodze z łazienki do garderoby.
Plama na suficie rozszerzała się systematycznie do wczoraj. Potem w końcu przestało padać. W tej chwili suszymy piecykiem, z sufitu nie spadają już krople i na razie śmierdzi tylko mokrym tynkiem.
Mieszkanie na ostatnim piętrze jest do doooopy. Pierwszy raz się ucieszyłam, że musimy się stąd za miesiąc wyprowadzić (swoją drogą wciąż nie wiemy gdzie). Widać to jakiś znak. Nie mam ochoty na dyskusję ze spółdzielnią mieszkaniową, ani sprzątanie po remoncie.
W Polsce powódź. Zostać zalanym na 14 piętrze - bezcenne...

poniedziałek, 17 maja 2010

Kaktus ufo :-)


Wiosenna wystawa kwiatów była w weekend więc pobieżyliśmy czym prędzej żeby zakupić dla mnie jakiś nowy okaz do kolekcji. Kosztował 5 zł, a poprawa humoru na cały dzień :). To nie jedyny jaki udało nam się upolować (u mojego ulubionego hodowcy już prawie nie ma gatunków których nie mam), ale tamten nie jest taki fotogeniczny :).

sobota, 15 maja 2010

Winniczek


Uwieczniłam go przed domem rodziców. Trzeba było troche poczekać zanim pokazał rogi :). Podobno to właśnie takie ślimaki się je - w takim razie moi rodzice mogą zostać bogaczami bo mają na ogródku prawie hodowlę :)

wtorek, 11 maja 2010

Chwalę sie :-)


Dostałam od męża :). I to nie są kwiatki z kwiaciarni tylko własnoręcznie przez niego zerwane. Biegał po ogrodzie i zrywał niemal jak Sztrasburger w "Nocach i Dniach". Jest ich duuuużo a jak pięknie pachną :)