wtorek, 22 czerwca 2010

Kozy


Fajne kozy czyli zajawka chorzowskiego zoo :). Kozy i inne kozowate zwierzęta mają tam wybieg który jest z jednej strony otwarty na park więc zobaczyć może je każdy. I tu apel - ludzie! kupujcie bilety i odwiedzajcie nasze zoo!
My mieliśmy iść jeszcze w czerwcu ale musimy to odłożyć na lipiec bo w ten weekend musimy się wyprowadzić z mieszkanka :( Wciąż nie wiemy gdzie - dobrze, że rodzice mają duży dom to przekiblujemy z naszymi kartonami u nich... chociaż na kilka dni.

czwartek, 17 czerwca 2010

Na poprawę humoru


Kwiatki w ulubionym kolorze.
Bo mój nastrój gdzieś w piwnicy. Mamy jeszcze 13 dni na wyprowadzkę, a ciągle nie wiemy gdzie będziemy mieszkać. Nie ma to jak życie pełne złej adrenaliny...

środa, 16 czerwca 2010

60-lecie WPKiW


Tyle było ludzi w niedziele wcale w nie najludniejszym miejscu :). Szczerze powiedziawszy jeszcze nie widziałam tyle osób w parku - dobrze, że nie postanowilismy jechać na rolkach.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Pierwszy rok bloga


Zdjęcie akurat z wczoraj. Niestety fajerwerki nie na moją cześć, ale na 60-lecie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Było fajnie, a foty z tego dnia też wrzucę :).

Kilka dni temu mój blog obchodził pierwszą rocznicę swoich urodzin :). Aż dziwne, że tak długo udało mi się go zatrzymać i nie skasować, bo jak dotąd to wszystkie moje blogi kończyły swój żywot właśnie w ten sposób.
Trochę statystyki i podsumowań (od 14 października 2010):
całkowita liczba odwiedzin: 2064
największa ilość wejść: 85 - 31 grudnia 2009


A teraz najciekawsze czyli dzięki czemu ktoś dostał się na bloga (tzn frazy z wyszukiwarki):
1. Najlepszy sernik
2. Sosnowiec. Tu poranków nie zaczyna się od kawy.
3. Pan Tom buduje dom


Ten Sosnowiec mnie rozłożył na łopatki - nie pomyślałabym, że ludzie szukają czegoś takiego :).

czwartek, 10 czerwca 2010

Balkon


... z widokiem na całe Katowice i kawałek Chorzowa. Tutaj w porze śniadaniowej :). Kawa, pomidorki z samodzielnie wyhodowaną bazylią, mozarella, słońce i riiiiiillllaaaaaxxxxxx - super sprawa!

wtorek, 8 czerwca 2010

Rolki


Zrobiłam w sobotę 16 km :). Jak do tej pory mój absolutny rekord życiowy.
Miałam też mały wypadek przez który jeszcze dziś trudno mi się siedzi - zderzyłam się z jadącym pod prąd dzieckiem głupiej baby idącej po torze (!!!), przy czym chodnik był jakieś 2 metry obok... Jechałam zapewne dość szybko bo z górki było, zresztą wypadek widać na ochraniaczach które dość brutalnie straciły dziewictwo.
Mam nadzieję że to głupią babę czegoś nauczy :)

środa, 26 maja 2010

Być mądrzejszym od kwiaciarki


No właśnie... Te moje mądrości coraz częściej obracają się przeciwko mnie.
Dziś poszłam do kwiaciarni po kwiatki na Dzień Matki. Wróciłam do domu z wiecheciem frezji i stwierdziłam, że pani nieładnie mi to zrobiła. Po kilku próbach bezinwazyjnego udoskonalenia bukietu rozwiązałam go i próbowałam poskładać go do kupy na nowo.
Efekt? Frezje wysokości 10 cm, które można wsadzić do szklanki a nie do wazonu, usyfiona kanapa i minus 30 zł, bo takiego "bukietu" mamie nie dam.
Moje zdolności manualne nie sięgają kwiatów ciętych.

poniedziałek, 24 maja 2010

Nietypowo ślubnie


W sobotę opiekowałam się Bartusiem, gdy jego rodzice poszli na ślub. Bałam się jak nie wiem co zostać z nim sama, ale okazało się że chyba mnie lubi i nie jest to takie trudne. Nawet się do mnie uśmiechał :).
Odnośnie ślubu - Pan Młody ma dość nietypowe hobby - interesuje się życiem jeży. Dlatego dostali na auto taką dekorację zamiast kwiatków :). Jeżu na żywo był super, na zdjęciu stracił nieco uroku.

A tak wygląda mój kochany bratanek śpiący w Pandzie :).


środa, 19 maja 2010

Powódź


W poniedziałek rano Tomek zastanawiał się gdzie coś kapie. Sprawdził krany, po czym stwierdził, że to gdzieś w rynnie albo na balkonie. Panika ogarnęła nas dopiero gdy wdepnełam w mokre w drodze z łazienki do garderoby.
Plama na suficie rozszerzała się systematycznie do wczoraj. Potem w końcu przestało padać. W tej chwili suszymy piecykiem, z sufitu nie spadają już krople i na razie śmierdzi tylko mokrym tynkiem.
Mieszkanie na ostatnim piętrze jest do doooopy. Pierwszy raz się ucieszyłam, że musimy się stąd za miesiąc wyprowadzić (swoją drogą wciąż nie wiemy gdzie). Widać to jakiś znak. Nie mam ochoty na dyskusję ze spółdzielnią mieszkaniową, ani sprzątanie po remoncie.
W Polsce powódź. Zostać zalanym na 14 piętrze - bezcenne...

poniedziałek, 17 maja 2010

Kaktus ufo :-)


Wiosenna wystawa kwiatów była w weekend więc pobieżyliśmy czym prędzej żeby zakupić dla mnie jakiś nowy okaz do kolekcji. Kosztował 5 zł, a poprawa humoru na cały dzień :). To nie jedyny jaki udało nam się upolować (u mojego ulubionego hodowcy już prawie nie ma gatunków których nie mam), ale tamten nie jest taki fotogeniczny :).

sobota, 15 maja 2010

Winniczek


Uwieczniłam go przed domem rodziców. Trzeba było troche poczekać zanim pokazał rogi :). Podobno to właśnie takie ślimaki się je - w takim razie moi rodzice mogą zostać bogaczami bo mają na ogródku prawie hodowlę :)

wtorek, 11 maja 2010

Chwalę sie :-)


Dostałam od męża :). I to nie są kwiatki z kwiaciarni tylko własnoręcznie przez niego zerwane. Biegał po ogrodzie i zrywał niemal jak Sztrasburger w "Nocach i Dniach". Jest ich duuuużo a jak pięknie pachną :)

piątek, 30 kwietnia 2010

Umajone


Tak wyglądają obecnie drzewa pod moim blokiem :). Jest pięknie i w dodatku pachnąco. Cieszę się, że nie mam żadnej pyłkowej alergii bo bym się chyba sama wykończyła hehe.
Szkoda, że niedługo widoki z 14 piętra będą musiały pozostać tylko na zdjęciach - w czerwcu musimy się wyprowadzić z naszego mieszkanka. Szkoda nam bo dopiero co "wyremnotowaliśmy" balkon żeby móc tam siedzieć z winem wieczorem, posadziliśmy kwiatki w skrzynkach itd. Teraz nie wiadomo co z tym zrobić, bo chyba kryterium szukania nie będzie balkon a cena (przez rok koszt najmu małego mieszkania w Katowicach prawie się podwoił).
PS. Po drugim dniu jeżdżenia na rolkach - ciągle mi się nie znudziło :)

środa, 28 kwietnia 2010

My precious


Moja nowa miłość - Rollerblade Spark :). Przyszły dziś i już zostały wypróbowane. Na gorąco (jeszcze ledwo dycham) muszę powiedzieć, że to czarno-niebieska śmierć :). Super tak pośmigać na rolkach pierwszy raz po kilkuletniej przerwie. Mimo zmęczenia człowiek jest mega szczęśliwy. Wiatr we włosach, muchy w oczach i między zębami, ale przyjemność jest nieziemska. A technika tak poszła do przodu, że aż nie do wiary.
Mój mąż ma takie same tylko w męskiej wersji... i moje kolory choć mało damskie są lepsze. Rollerblade do chyba jedyna firma, która produkuje damskie rolki w ludzkich ciemnych kolorach. Inni to tylko białe, srebrne, różowe, fioletowe, ew. zielone (jak sa w eko wersji).
Rolki są super. Jeśli jutro będę mogła się ruszać to idziemy też :D

wtorek, 27 kwietnia 2010

Łabądzie :-)


Niedzielne zdjęcie znad Sosiny. Jak byłam tam ostatnim razem to woda jeszcze była skuta lodem (na oko 10 cm grubości). Szkoda że łabędzie nie chciały podpłynąć nieco bliżej ale chyba nas było za dużo :). A potem tradycyjnie zrobiliśmy grilla-spontana :)

czwartek, 22 kwietnia 2010

To-pole


...marsowe sie nazywa :). A drzewa rosną tuż tuż przy nim.
Fotka na prośbę Tomka, bo to jemu się to najbardziej podobało. Cyt: "skoro już musisz cykać zdjęcia to zrób temu, z tego miejsca" ;)

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Stadion w przebudowie


Kolejne historyczne zdjęcie z przebudowy Stadionu Śląskiego :). Trwa walka o kolor krzesełek - ja oczywiście jestem za żółto-niebieskimi.
Z naszego balkonu też widać stadion, ale do soboty nie dało się jeszcze tam wyjść. Teraz balkon już jest prawie po "remocie" więc udokumentuje to ważne wydarzenie również z góry :)

niedziela, 18 kwietnia 2010

Park wiosennie


Zmęczeni ciągłym wpatrywaniem się w tvn24 postanowiliśmy wczoraj uciec do parku. Okazało się, że nie tylko my. Udało nam się jednak obrać mniej uczęszczaną trasę (tzn z daleka od knajp z piwem i pizzą). Kilka zdjęć z naszej wyprawy w najbliższych dniach.

czwartek, 8 kwietnia 2010

Nie tylko rośliny


Przez ostatnie dni byłam tak zaaferowana moim nowonarodzonym bratankiem (swoją drogą super, że nie boi się swojej ulubionej i jedynej cioci), że zapomniałam wrzucić zdjęcie sprzed świąt wielkanocnych. A na nim widać że nie tylko roślinki się obudziły, ale też odwieczny problem ogródkowy czyli trzmiele i szerszenie brrrr...

Wiosna ach to ty:-)


Nareszcie! W końcu jest tak jak być powinno. Matury już niedługo - bo przecież teraz są wcześniej niż zakwitną kasztany :)
Dziś wracając z zakupów szłam okrężną drogą pod górkę - drogą, której w normalny dzień z całego serca nienawidzę (bo nienawidzę gór i górek). Ale pogoda była taka, że nie chciało mi się wracać do domu. Chciałam sobie połazić więc nawet górka była mi nie straszna.
A teraz siedzę przy otwartym balkonie i zaciągam się świeżym powietrzem :)

niedziela, 4 kwietnia 2010

Wesołych Świąt !!!


... życzę wszystkim, którzy tu zaglądają :) Dużo miłości, radości i optymizmu :).
A na zdjęciu nasz pierwszy wspólny koszyczek (tzn mój i Tomka) - mały, dużo za mały był ale udało nam się upchnąć tam wszystko co chcieliśmy :) i nawet jajka w ilości sztuk dwie się udało zmieścić :)

poniedziałek, 29 marca 2010

Z ostatniej ale jakże ważnej chwili

Dziś na świat przyszedł mój bratanek - śliczny mały nowy człowiek. Jestem przeszczęśliwą ciocią :-).
A na imię mu Bartuś (Bartłomiej) :)
Jak będę miała zgodę rodziców dzidziusia to wrzucę zdjęcie.
Ale super !!!!!!

niedziela, 28 marca 2010

Pierwsza tęcza w tym roku


I pierwszy AŻ TAKI deszcz :). Normalnie jak w dniu naszego ślubu - lało się z nieba. Ale też słońce było czego efektem ta oto tęcza (a tak naprawdę nawet dwie:))

poniedziałek, 22 marca 2010

Wiosna... czy aby napewno?


Tutaj marzanna na pewno by nie popłynęła. Chociaż taki był plan początkowy :-). Zdjęcie jeszcze z weekendowego wypadu i otwarcia sezonu grillowego.

niedziela, 21 marca 2010

Portret Marzanny


Trafiona, zrobiona, spalona, zatopiona. Więc zima powinna sobie już iść. Jeśli kiedykolwiek wiosna przyjdzie, pamiętajcie że zawdzięczacie to dwóm Agnieszkom, które narażając własne życie spaliły i utopiły marzannę.
A ona w ramach zemsty postanowiła sparzyć mnie w rękę, zrobić dziurę w kurtce oraz spalić miejscowe krzaki (na całe szczęście mój przytomnie myślący mąż odważnie ugasił rozprzestrzeniający się pożar)

poniedziałek, 15 marca 2010

Zamiast kwiatka


Ta oto roślinka była elementem zastępczym zamiast zwykłego kwiatka urodzinowego dla mojego taty. Jakoś ostatnio wolę takie dawać. Po pierwsze taniej, po drugie oryginalniej, po trzecie dłużej się utrzymuje i jeszcze można go rozmnożyć :).
A mój wspaniałomyślny mąż postanowił zbojkotować święta kwiatkowe... od tej pory dzień kobiet obchodzimy 7 marca, dzień faceta 29 września, walentynki już od dawna obchodzimy 13 lutego. Bo za kasę jaką trzeba wydać w te święta na jednego marnego kwiatka w inne dni można kupić cały bukiet :). Trzeba jeszcze tylko mamy i ojców przekonać że obchodzenia Dnia Matki i Ojca w inne dni jest fajne.

Na zdjęciu oprócz rośliny jakże gustowne wnętrze mojego kochanego autka :) (muszę sobie w końcu załatwić jakieś wypasione pokrowce)

Mało zdjęć ostatnio. Powodem jest przedłużająca się zima - już mi się nie chce nawet wychodzić z domu jak tak ciągle sypie albo plucha. A w domu też już nic ciekawego nie ma.

poniedziałek, 8 marca 2010

Strażak nie-sam


Zamówienie na figurki personalizowane zrealizowane :). Miał być strażak z Panną Młodą. Najgorsza do zrobienia była czapka ale po 3 próbach się udała :).

poniedziałek, 1 marca 2010

Zaczynają się fajne widoki


Wraz z początkami dłuższych dni widoki z okna zaczynają robić się naprawdę fajne. Dzisiejsze zdjęcie jest z pogranicza pięknego słonecznego dnia i burzy, której ostatecznie nie było.
A dziś podobno ma do nas dotrzeć jakaś straszliwa wichura

niedziela, 28 lutego 2010

Wiosna ...


... Ale już też w ogródku :-). Nareszcie !!! Zdjęcie przysłała mi mama, a zostało zrobione podczas pozimowej inspekcji ogródka. Oby nie przymarzły w tym tygodniu...
W końcu idzie wiosna!!!

sobota, 27 lutego 2010

Czerwone paski


Zdjęcie z ostatniej produkcji zaproszeń ślubnych. Wyglądają trochę jak świadectwa z czerwonym paskiem ale nie ja wybierałam papier :-). Ważne żeby zamawiającym się podobały, a podobały się bardzo.

Happysad - Kraków, Studio


A wydawało się że nic z tego nie będzie i znów na koncert Happysad się nie załapiemy. No ale udało się :-). A koncert był super. Jestem dziś padnięta, bo całą energię straciłam wczoraj wieczorem ale zdecydowanie opłacało się.
...kiedyś kuuuuupiee nóż i powyżynam wszystkich wkoło, kuuuupieee nóż...

środa, 17 lutego 2010

Sukces hodowlany


czyli storczyk! W końcu się wziął za siebie i postanowił zakwitnąć :). Ale to chyba dlatego że go postraszyłam porządnie. Cały rok czekania i jeszcze trochę (zawitał do nas dokładnie 17 listopada 2009) ale opłacało się - satysfakcja jest duża :)

czwartek, 11 lutego 2010

Tłusty Czwartek


Pączki czyli po naszemu kreple :)
2+1=3 - tyle już dziś zjadłam.
Ale... w domu czekają jeszcze 3 wciśnięte na siłę przez mamę, w pracy Tomka kolejne 3 (podobno dla mnie kupione). Razem mamy do zjedzenia jeszcze 6 czyli po 3. Chyba będziemy to jeść dziś na obiad i na kolację. A jeszcze chyba jakieś faworki na nas czekają - nie dam rady :)

środa, 10 lutego 2010

Sopel

Tegoroczny sopel z 14 piętra jeszcze niestety nie pobił zeszłozimowego rekordu ale i tak już jest długi :). Wklejam zdjęcie z tamtego roku - po tym jak zrobiłam to zdjęcie to sopla ściągnęli źli (dobrzy?) panowie w kombinezonach :)

Przy okazji widać jakie szarobure jest moje osiedle zimą. Już powoli zaczynam mieć tego dość... chcę wiosnę!

poniedziałek, 8 lutego 2010

Siorb :)


Dostałam na imieniny :), żeby tata miał współsiorbacza.Yerba mate to naprawdę fajna sprawa - rozjaśnia myśli, ożywia ciało, a jakie mam cięte riposty... aż się sama siebie boję :)
Na zdjęciu: amanda o smaku pomelo.

czwartek, 4 lutego 2010

Piękna zima


Od dwóch dni - słońce od samego rana, -2 stopnie, śnieżek od czasu do czasu. To sie nazywa superzima która zawstydza nawet Turbodymomena.

środa, 27 stycznia 2010

A u nas chwilowo wiosna :-)


Na zewnątrz jest ciągle masakrycznie zimnooooo. A nam w środku zakwitły krokusy :). Myślałam że wytrzymają w ziemi przynajmniej do połowy lutego ale widocznie chciały się pokazać wcześniej. Kwitnie też storczyk - pierwszy raz od roku. W takich okolicznościach przyrody nie może być źle.

wtorek, 19 stycznia 2010

Najlepszy sernik na świecie


Zrobiłam go według tego przepisu w celu odnalezienia dobrego samopoczucia, które leży gdzieś w piwnicy (albo i jeszcze niżej). Mega dół został zniwelowany na jakiś czas. To pewnie za sprawą sernika który jest naprawdę pycha, oraz zadowolenia z siebie bo robiłam go pierwszy raz w życiu a jestem antytalenciem kucharskim. Co prawda trochę się rozpłaszczył bo tortownica była za duża, ale i tak był dobry.

piątek, 15 stycznia 2010

Jak sopel lodu


U babci na balkonie. Jak widać zima w pełni.
Sople to niesamowita rzecz - piękna i jednocześnie niebezpieczna... ale ulotna. Najfajniesze są jak oświetlają je promienie słońca - wtedy człowiek kocha zimę, za to co umie zrobić.
A mi ciągle zimno. Zamieniłam się w kocowy kokon z którego wystają tylko dłonie i kubek z herbatą - od dwóch dni cieszę się, że mam możliwość pracy w domu, tym bardziej że dziś ma być -20 (gdzieś na północy).

niedziela, 10 stycznia 2010

Rekord życiowy


9263 - tyle wykręciłam dziś :) Ale myślę, że to tylko i wyłącznie dlatego, że od 2 dni nie pracuję i ręka mi odpoczywa. W każdym razie rekord to rekord :).

środa, 6 stycznia 2010

Tysiąc wspaniałych słońc


Z cyklu: Książki czytane i polecane.
Bardzo dobra książka, do przeczytania jednym tchem. Jeszcze nie skończyłam (zostało mi parę rozdziałów), ale już mogę ją z czystym sumieniem polecić. Może jest dość przygnębiająca, no ale... jeszcze nie wiem jak się skończy - może dobrze.
O kobietach i dla kobiet.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Niedoścignione


Kolory natury w czasie niedawnego spaceru. Dziś jest podobnie kolorowo ale nieco bardziej biało.

niedziela, 3 stycznia 2010

Lodówka...


... i światło w lodówce. Oczywiście w czasie imprezy sylwestrowej dla tych co zamiast grzać się ciepłym wybrali grzanie na zimno.
Tuż obok odcisk mojego buta snowboardowego (jedyne które nie zasysają wody) - krajobraz niemal księżycowy.

Sylwester 2009/2010


Na początku było słowo... a potem był czyn :). Więc w tym roku sylwestra spędziliśmy w kompletnej dziczy na ognisku. Były kiełbaski, grzaniec w termosie, krzesełka turystyczne i spontaniczne skakanie przez ogień. Było z dala od cywilizacji i było fajnie.
Szkoda tylko, że nie zdążyliśmy dotrzeć do skupiska ludzkiego na sztuczne ognie ale ryzyko było od początku wpisane w ten plan.
Wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku - oby był dobrze przeżyty i lepszy od poprzedniego :-).