środa, 27 stycznia 2010

A u nas chwilowo wiosna :-)


Na zewnątrz jest ciągle masakrycznie zimnooooo. A nam w środku zakwitły krokusy :). Myślałam że wytrzymają w ziemi przynajmniej do połowy lutego ale widocznie chciały się pokazać wcześniej. Kwitnie też storczyk - pierwszy raz od roku. W takich okolicznościach przyrody nie może być źle.

wtorek, 19 stycznia 2010

Najlepszy sernik na świecie


Zrobiłam go według tego przepisu w celu odnalezienia dobrego samopoczucia, które leży gdzieś w piwnicy (albo i jeszcze niżej). Mega dół został zniwelowany na jakiś czas. To pewnie za sprawą sernika który jest naprawdę pycha, oraz zadowolenia z siebie bo robiłam go pierwszy raz w życiu a jestem antytalenciem kucharskim. Co prawda trochę się rozpłaszczył bo tortownica była za duża, ale i tak był dobry.

piątek, 15 stycznia 2010

Jak sopel lodu


U babci na balkonie. Jak widać zima w pełni.
Sople to niesamowita rzecz - piękna i jednocześnie niebezpieczna... ale ulotna. Najfajniesze są jak oświetlają je promienie słońca - wtedy człowiek kocha zimę, za to co umie zrobić.
A mi ciągle zimno. Zamieniłam się w kocowy kokon z którego wystają tylko dłonie i kubek z herbatą - od dwóch dni cieszę się, że mam możliwość pracy w domu, tym bardziej że dziś ma być -20 (gdzieś na północy).

niedziela, 10 stycznia 2010

Rekord życiowy


9263 - tyle wykręciłam dziś :) Ale myślę, że to tylko i wyłącznie dlatego, że od 2 dni nie pracuję i ręka mi odpoczywa. W każdym razie rekord to rekord :).

środa, 6 stycznia 2010

Tysiąc wspaniałych słońc


Z cyklu: Książki czytane i polecane.
Bardzo dobra książka, do przeczytania jednym tchem. Jeszcze nie skończyłam (zostało mi parę rozdziałów), ale już mogę ją z czystym sumieniem polecić. Może jest dość przygnębiająca, no ale... jeszcze nie wiem jak się skończy - może dobrze.
O kobietach i dla kobiet.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Niedoścignione


Kolory natury w czasie niedawnego spaceru. Dziś jest podobnie kolorowo ale nieco bardziej biało.

niedziela, 3 stycznia 2010

Lodówka...


... i światło w lodówce. Oczywiście w czasie imprezy sylwestrowej dla tych co zamiast grzać się ciepłym wybrali grzanie na zimno.
Tuż obok odcisk mojego buta snowboardowego (jedyne które nie zasysają wody) - krajobraz niemal księżycowy.

Sylwester 2009/2010


Na początku było słowo... a potem był czyn :). Więc w tym roku sylwestra spędziliśmy w kompletnej dziczy na ognisku. Były kiełbaski, grzaniec w termosie, krzesełka turystyczne i spontaniczne skakanie przez ogień. Było z dala od cywilizacji i było fajnie.
Szkoda tylko, że nie zdążyliśmy dotrzeć do skupiska ludzkiego na sztuczne ognie ale ryzyko było od początku wpisane w ten plan.
Wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku - oby był dobrze przeżyty i lepszy od poprzedniego :-).